Weird Science

Ognista fala

Poniższy arty­kuł został opu­bli­ko­wany pier­wot­nie w cza­so­pi­śmie dla nau­czy­cieli Che­mia w Szkole (2/2024):

Ilustracja

Ples M., Ogni­sta fala, Che­mia w Szkole, 2 (2024), Agen­cja AS Józef Szew­czyk, str. 40-42

Według możl­i­wej do sfor­mu­ło­wa­nia w miarę nie­skom­pli­ko­wa­nej defi­ni­cji, pło­mień jest zło­żo­nym ukła­dem fizyko-che­micz­nym, który sta­nowi wynik reak­cji piro­lizy i utle­nia­nia, emi­tu­jąc przy tym świa­tło. Jest to pro­ces, który zacho­dzi w warun­kach odpo­wied­niej tem­pe­ra­tury oraz obec­no­ści tlenu lub innego utle­nia­cza. Warto zazna­czyć, że pło­mień jest obsza­rem, gdzie spa­la­nie odbywa się w fazie lot­nej, co ozna­cza, że zarówno paliwo, jak i utle­niacz znaj­dują się w sta­nie gazo­wym.

Wew­nątrz pło­mie­nia można wyróżnić różn­o­rodne strefy, z których każda cha­rak­te­ry­zuje się innymi wła­ści­wo­ściami fizy­ko­che­micz­nymi oraz pro­ce­sami zacho­dzącymi w jej obrębie. Ist­nieje wiele czyn­ni­ków wpły­wa­jących na wygląd pło­mie­nia, między innymi rodzaj spa­la­nej sub­stan­cji oraz ilość i dostęp­ność utle­nia­cza. Warto pod­kre­ślić, że to wła­śnie te czyn­niki deter­mi­nują inten­syw­ność emi­to­wa­nego cie­pła oraz rodzaj pro­mie­nio­wa­nia elek­tro­ma­gne­tycz­nego, głów­nie w postaci pod­czer­wieni i świa­tła widzial­nego.

Che­micy i fizycy od wie­ków badają struk­turę i wła­ści­wo­ści pło­mie­nia, co pozwo­liło na zgłębie­nie jego zło­żo­nej natury. Dzięki temu zdo­by­li­śmy głęb­sze zro­zu­mie­nie pro­ce­sów zacho­dzących w pło­mie­niu oraz możl­i­wość wyko­rzy­sta­nia go w różn­ych dzie­dzi­nach nauki i tech­no­lo­gii, np. w prze­my­śle, w bada­niach labo­ra­to­ryj­nych czy też w ener­ge­tyce. Nie możemy jed­nak stwier­dzić, że wiemy już w tym tema­cie wszystko, a bada­nia wciąż trwają, więc w miarę roz­woju nau­ko­wych metod badaw­czych odkry­wamy coraz to nowe aspekty pło­mie­nia, co pro­wa­dzi do sta­łego posze­rza­nia naszej wie­dzy na jego temat. Zro­zu­mie­nie mecha­ni­zmów spa­la­nia i pro­ce­sów zacho­dzących w pło­mie­niu ma klu­czowe zna­cze­nie nie tylko dla che­mii i fizyki, ale także dla inży­nie­rii, eko­lo­gii oraz bez­pie­czeńs­twa prze­my­sło­wego i cywil­nego.

Warto rów­nież wspom­nieć, że pło­mień nie tylko sta­nowi obiekt badań nau­ko­wych, ale często jest też źródłem inspi­ra­cji dla arty­stów i twór­ców, którzy próbują uch­wy­cić jego dyna­miczne i fascy­nu­jące formy w swo­ich dzie­łach. Dzięki temu pło­mień staje się nie tylko przed­mio­tem nau­ko­wych docie­kań, lecz także inspi­ra­cją dla kre­a­tyw­no­ści ludz­kiej [1].

Dobie­ra­jąc odpo­wied­nie warunki można uzy­skać zaska­ku­jący wygląd i zacho­wa­nie się pło­mie­nia. Pew­nym uro­z­ma­i­ce­niem opi­sy­wa­nego doświad­cze­nia jest fakt towa­rzy­szącego mu - zaska­ku­jącego w tych oko­licz­no­ściach - efektu aku­stycz­nego.

Wyko­na­nie

By prze­pro­wa­dzić doświad­cze­nie potrze­bu­jemy dużego naczy­nia szkla­nego o wąskiej szyjce. Po eks­pe­ry­men­tach jakie prze­pro­wa­dzi­łem oka­zało się, że naj­od­po­wied­niej­sze do tego celu jest widoczna duża szklana butla (Fot.1). Jej pojem­ność wynosi 10dm3. Można też zasto­so­wać duże butle na wodę mine­ralną wyko­nane z two­rzywa sztucz­nego, trzeba jed­nak zacho­wać dużą ostrożn­ość, ze względu na możl­iwą pal­ność tego typu mate­ria­łów.

Fot.1 – Szklane naczy­nie

Jako paliwo wyko­rzy­stamy 99% alko­hol izo­pro­py­lowy C3H7OH. Używa się go np. do czysz­cze­nia ele­men­tów optycz­nych i jego zdo­by­cie nie sta­nowi pro­blemu.

Trzeba pamiętać, że izo­pro­pa­nol może być szko­dliwy. Należy uni­kać wdy­cha­nia par tej lot­nej cie­czy. Przy zanie­czysz­cze­niu innymi sub­stan­cjami, albo w razie nie­pra­wi­dło­wego pro­wa­dze­nia doświad­cze­nia może dojść do eks­plo­zji i rozer­wa­nia szkla­nego naczy­nia. Należy sto­so­wać odpo­wied­nie środki och­rony oso­bi­stej!

Przy­go­to­wa­nie doświad­cze­nia jest pro­ste: do naczy­nia trzeba wpro­wa­dzić kilka mili­li­trów izo­pro­pa­nolu, nakryć i pozo­sta­wić do odpa­ro­wa­nia. Ciecz jest sto­sun­kowo lotna, więc powinno to zająć kilka, naj­wy­żej kil­ka­na­ście minut. Doświad­cze­nie warto jest pro­wa­dzić w sto­sun­kowo niskiej tem­pe­ra­tu­rze, około 15°C. Wtedy utle­nia­nie alko­holu zacho­dzi spo­koj­niej i łatwiej zaob­ser­wo­wać opi­sy­wany efekt.

Po odpa­ro­wa­niu alko­holu wystar­czy przy­ło­żyć pło­mień do otwar­tej szyjki naczy­nia. Po doko­na­niu zapłonu (Fot.2A) możemy zaob­ser­wo­wać inte­re­su­jące zja­wi­sko: pow­staje pła­ski, koli­sty pło­mień podąża­jący sto­sun­kowo powoli w dół (Fot.2B-C). Jed­no­cze­śnie można usły­szeć dźw­ięk o dosyć niskiej często­tli­wo­ści. Pło­mień gaśnie dopiero po dotar­ciu do dna naczy­nia (Fot.2D).

Fot.2 – Uzy­skany efekt; A, B, C, D – kolejne fazy

Front pło­mie­nia wygląda też pięk­nie w widoku od dołu (Fot.3).

Fot.3 – Widok od dołu

Wyja­śnie­nie

Wyja­śnie­nie obser­wo­wa­nego zja­wi­ska jest sto­sun­kowo nie­skom­pli­ko­wane. Izo­pro­pa­nol jest lot­nym, łatwo­pal­nym alko­ho­lem. Jego pary są cięższe od powie­trza, zbie­rają się więc przy dnie wypie­ra­jąc powie­trze wraz z zawar­tym w nim tle­nem.

Do utle­nia­nia potrzebne są oba skład­niki: paliwo i tlen. Razem występują jedy­nie na styku war­stwy par alko­holu i powie­trza. Jest to powo­dem pła­skiej formy pło­mie­nia. W cza­sie spa­la­nia paliwo jest zuży­wane, co obja­wia się zmniej­sze­niem objęto­ści alko­holu w fazie gazo­wej. Dla­tego obser­wu­jemy wędrówkę koli­stego pło­mie­nia w dół.

Co szcze­gól­nie inte­re­su­jące, w obrębie pło­mie­nia można zau­wa­żyć pow­sta­nie dosyć regu­lar­nego układu komórek kon­wek­cyj­nych, co jest szcze­gól­nie dobrze widoczne w niek­tórych fazach doświad­cze­nia w widoku od dołu (Fot.4). Jest to swo­i­sty przy­kład samo­or­ga­ni­za­cji, którego efekt przy­po­mina zja­wi­ska opi­sane po raz pierw­szy przez Bénarda [2] [3]. Wspom­niany uczony badał pro­cesy kon­wek­cyjne w cie­czach.

Fot.4 – Samo­or­ga­ni­za­cja w pło­mie­niu

W cza­sie spa­la­nia docho­dzi do uwol­nie­nia pew­nych ilo­ści gazów: dwu­tlenku węgla CO2 i pary wod­nej H2O. Ucho­dzą one z dużą pręd­ko­ścią przez wąską szyjkę butelki, co powo­duje pow­sta­nie drgań będących źródłem dźw­ięku. Po usta­niu spa­la­nia pow­staje drugi dźw­ięk - jest on jed­nak dużo krót­szy i cich­szy. Powo­dem tego jest zmniej­sza­nie się objęto­ści och­ła­dza­jących się gazów pozo­sta­łych w naczy­niu, a dźw­ięk jest wtedy spo­wo­do­wany powie­trzem zasy­sa­nym do wnętrza naczy­nia. W każdym razie opi­sany układ możemy potrak­to­wać jako swo­i­sty przy­kład rezo­na­tora Helm­holtza [4].

Lite­ra­tura:

Wszyst­kie foto­gra­fie zostały wyko­nane przez autora

Marek Ples

Aa